- Przepraszam, szukałam czegoś w torebce i nie zauważyłam Cię - zaczęłam niepewnie.
- W porządku, to ja przepraszam. Lacey, tak? Kojarzę Cię. Mieszkasz w tym samym mieście co ja, ostatnio chyba moja piłka wylądowała pod Twoimi nogami - odpowiedział.
- Tak, jestem Lacey, a ty? - właśnie zdałam sobie sprawę, że nawet nie wiem jak on ma na imię.
- Christian. Mieszkam dwie ulice dalej - rzucił z lekkim uśmiechem na ustach.
- Ładne imię - nie powiedziałam tego tylko z grzeczności, naprawdę mi się podobało - do której szkoły chodzisz?
- Od nowego roku szkolnego do Twojej, będziemy w tej samej klasie - uśmiechnął się szerzej. Miał krótkie, brązowe, lekko kręcone włosy i zniewalający uśmiech. Był szczupły, średniego wzrostu, bardzo przystojny. Podobał mi się.
- Och, to super! - odpowiedziałam.
To takie niesamowite. Myślałam, że pewnie nigdy go nie poznam, ba, że nawet go już nie zobaczę, a tu proszę. Spadł mi po prostu jak z nieba.
- Ty też przyjeżdżasz tutaj na wakacje z rodzinką? - zapytał.
- Tak, co rok, uwielbiam to miejsce - bez wahania odpowiedziałam.
- Ja za to nienawidzę - rzucił.
Przyznam, że to mnie zaskoczyło.
- Dlaczego? - spytałam zaciekawiona.
- To skomplikowane - niepewnie powiedział - Może przejdziesz się ze mną na spacer? Przydałoby się mieć kogoś, kogo mogę się trzymać we wrześniu.
- Chętnie - ledwo powstrzymałam się przed piśnięciem z radości.
Poznałam go. Będziemy razem w klasie. On jest właśnie tu i teraz, zaprosił mnie na spacer. Cieszyłam się jak głupia. Szliśmy z powrotem w kierunku plaży, kompletnie przeszła mi ochota na lody, wręcz o nich zapomniałam. Przez chwilę podążaliśmy w kompletnym milczeniu.
- Jak długo tu jesteś? - w końcu odważyłam się przerwać tą dość niezręczną ciszę.
- Od wczoraj, a ty? - odpowiedział.
- Dzisiaj dwunasty dzień, wyjeżdżam za jakieś 3 godziny - wyjaśniłam. Teraz żałowałam tego jeszcze bardziej. Gdybym mogła jeszcze zostać pewnie spędzilibyśmy razem więcej czasu. Cholera.
- Szkoda, utknę tutaj kompletnie sam z moją ukochaną rodzinką - mówił - nie dogadujemy się najlepiej - urwał.
W jego głosie słychać było smutek, ból, może rozpacz. Zaintrygowało mnie to.
- Wszystko w porządku? - zapytałam o wiele bardziej troskliwie niż zamierzałam.
- Niezbyt, ale nie przejmuj się - rzucił krótko.
Nie chciałam o nic więcej pytać, bo bałam się, że go zdenerwuję i więcej się do mnie nie odezwie, a więc zostawiłam ten temat. Spacerowaliśmy w milczeniu przez kolejne minuty.
- Czym się interesujesz? - tym razem to on przerwał krępującą ciszę.
- Lubię czytać książki, czasem piszę opowiadania, nic ciekawego - odpowiedziałam.
- Większość dziewczyn w tym wieku interesuje się modą, ubraniami, fryzurami i innymi tymi bzdurami, wszystkie są takie do siebie podobne, ale ty jesteś inna i to mi się podoba - uśmiechnął się lekko - masz w sobie coś intrygującego, Lacey, ale za cholerę nie wiem co - zakończył.
To miłe, a nawet bardzo. Poczułam się bardzo dobrze.
- Dziękuję, ty za to jesteś bardzo miły - dodałam.
Czas minął tak szybko, że kiedy spojrzałam na zegarek z przykrością stwierdziłam, że muszę już iść się pakować.
- Wiesz, niestety muszę już iść, czas jechać do domu - oznajmiłam.
- W porządku, trzymaj się, do zobaczenia w szkole - odpowiedział, a potem po prostu mnie przytulił. Byłam wniebowzięta. To była jednak tylko krótka chwila, a zaraz potem wróciłam z powrotem do hotelu. Weszłam do pokoju z lekkim uśmiechem na twarzy, w milczeniu zaczęłam wyjmować z szafek swoje rzeczy i pakować z powrotem do toreb i walizek. Rodzice dziwnie spoglądali to na siebie, to na mnie.
- Wszystko ok? - po chwili zapytała mama.
- Oczywiście - odpowiedziałam.
- Kiedy wrócimy i rozpakujemy się trzeba koniecznie jechać na zakupy, nie zostawiliśmy praktycznie niczego w lodówce - stwierdził tata.
- Zawsze myślisz tylko o jedzeniu - powiedziała mama i przewróciła oczami.
- Jedzenie to bardzo przyjemna czynność - oznajmił tata, a potem wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Kiedy byliśmy wszyscy spanikowani, a mama przeglądała jeszcze raz cały pokój, aby sprawdzić, czy nikt niczego nie zapomniał ja już pomagałam tacie zanosić walizki do bagażnika samochodu. Kiedy wszystko było już ułożone, a pokój ostatecznie przejrzany i zamknięty, poszłam z rodzicami oddać klucze. Weszliśmy do malutkiego pomieszczenia, za biurkiem siedziała drobna blondynka w białej bluzce i brązowej spódnicy do kolan.
- Dzień dobry, tutaj zostawiamy klucze do pokoju - powiedział tata.
- Dziękuję, mam nadzieję, że pobyt u nas był dla państwa udany - odpowiedziała bardzo poważnym głosem, ale i z lekkim uśmiechem blondynka.
- Był bardzo udany i na pewno jeszcze tutaj wrócimy. Do widzenia! - powiedziała mama.
- Do widzenia - odpowiedziała blondynka, a potem wyszliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu. Zapięłam pas, wyjęłam z torebki telefon, włożyłam słuchawki do uszu i przyglądałam się temu miejscu. Tutaj jest naprawdę wspaniale. Chwilę później ruszyliśmy.
- To był wspaniały wyjazd - stwierdziła mama.
- Zgadzam się - odpowiedziałam.
- Ja też - dodał tata.
Włączyłam muzykę i patrzyłam na monotonny obraz drzew za oknem. Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam. Obudziłam się kilka godzin później, gdy tata zatrzymał samochód przed naszym domem. Wróciliśmy z powrotem.